Maj na łące

Gdy majowy dzień sie budzi
prędko żegnam Morfeusza
aby dłużej się nie trudził
i snu mego nie przedłużał.


Srebrny sen jest na Zarzece
bo tu łatwo cuda czyni:
nocą niemoc topi w rzece
by ją rankiem w siłę zmienić.

Słońce jasne smugi rzuca
i odsłania rzeki wstęgę,
po jej brzegach łąki płuca
dla przyrody są potęga.

Szybkie smugi ścigam żwawo
lecz przegrywam tę gonitwę,
kaczki w rzece biją brawo
jakbym wygrał wielka bitwę.

Jaskrów krocie,mniszka rzesze
już witają mnie radośnie,
biegnąc ku mnie tak się spieszą
że ich fala ciągle rośnie

Zięba,pleszka i kopciuszek
zaczynają swe śpiewanie,
choć przed nimi drozd raniuszek
pierwszy śpiewa nim dzień wstanie.

Szpak wygłupia się dziś strasznie,
gdy przedrzeżnia swych sąsiadów
śpiewa solo i rubasznie,
presto śpiewa lecz bez składu.

Czas majowy doskonali
na mej łące piękny modrak,
który się przed światem chwali
że go kocha Flora szczodra.

Coraz wyżej się wyprawia
na wędrowki słońce złote,
a na dowód pieczęć stawia
że uwielbia swą robotę.

W płytkim bagnie obok rzeki
knieć wciąż moczy krzywe nogi,
ta terapia jest mu lekiem
kiedy wokół upał srogi.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz