Rozmowy z Panem Bartkiewiczem

Od rynku idąc po prawej
spotkałem domek schylony
żartem nazwany wystawą
później galerią ochrzczony
w którym mieszkały muzy
aby talentom twym służyć.



Brak mi jest rozmów z Panem
mój drogi Panie Zygmuncie
tych cichych nad samym ranem
i tych wieczorem na gruncie
sztuki, malarstwa i życia,
o górach tych do zdobycia.

Malowałeś mi obrazy
oraz życie co mnie czeka
jak Heweliusz bez urazy
co proroctwa swe przyrzekał,
by mijały mnie kłopoty
a cieszyły często wzloty.

Hologramem pozostałeś
kiedy lekko pochylony
nad paletą kreowałeś
ciepłe barwy i wzruszony
ożywiałeś płótno małe
tworząc dzieło doskonałe.

Zamknąłeś martwą naturę
i pejzaż z Wąwolnicy
w niesfornych ramach, które
nie dają się policzyć
lecz pozwalają wspomnienia
ocalić od zapomnienia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz