Jak Janosik szedł do nieba

Dzisiaj pogrzeb Janosika,
gęsto wali nań publika;
idą tłumy nieprzebrane
płynąc falą już od rana.



Są górale z Wielkiej Grani,
idzie karczmarz no a za nim
od Jarugi z córką zięć,
spod Dunajka gażdzin pięć.

Gęsto idą wciąż bez końca,
będzie chyba z pół tysiąca
zapłakanych serc i oczu
których nagła śmierć jednoczy.

Idzie baca i juhasi
na pochówek swego Jasia.
Wszyscy bardzo sfrustrowani;
co się z nimi teraz stanie?

Hrabia nie szedł bo z radości
pozapraszał wielu gości
by na zamku hucznie było
dwustu błaznów się bawiło!

Goście byli wieloracy:
były dziewki i łajdacy,
były damy kurtyzany,
dygnitarze choć barany.

Ksiądz odprawił mszę legalnie.
Dalej było też normalnie
lecz Janosik chociaż nie żył
ceremonię okiem mierzył.

Potem było też normalnie,
Piotr wprowadził go legalnie
już po sądzie tam gdzie trzeba-
Jaśko krzyknął:"wielkie nieba!"

Kwiczoł głośno:"przyjacielu!
Ja u Pana od lat wielu
mam tu komfort niesłychany:
okowitę,śpek,dywany.

Bym sam nigdy się nie trudził
do wyręki mam trzech ludzi
całą dobę na dyżurach:
kiedy zechcę tną mazura!

Chociaż tu jest szczęścia masa
wciąż myślałem gdzie jest nasza
banda prawie rodem z piekła?
Pochwyconą jest czy zbiegła?"

Czas przyjemnie zbójom płynął,
bardzo dobre pili wino
do kolacji po kusztyczku
tak wytwornie łyk po łyczku.

"Kaj jest Pyzdra dworska gnida?
Tu też mógłby nam się przydać
miast po górach tam się szwendać,
mój szwagierek taka menda!

"Według mojej skromnej wiedzy
nie pilnuje twojej miedzy
lecz przebiegły ten dziadyga
rolę w "M jak miłość"dżwiga."

"Adoruje ważną panią
by pokazać jej na planie,
że on nadal dobry taki-
zwą go teraz Mostowiakiem."

Aby rolę mógł mieć długą
chciałby nawet być jej sługą
i Szarikiem mógłby być
aby w filmie nadal tkwić!"

"Głowę nosi wciąż wysoko,
często także robi oko
bo powieka mu opada
a na tekstach się wykłada."

Kwiczoł znowu:"wielkie nieba!
Ciebie harnaś mi potrzeba!
Bardzo grzeczne tu zwyczaje
ale cni się w Pańskim raju!"

"Ja się nudzę tutaj wściekle!
Mnie ciekawi jak jest w piekle,
też tak piknie czy inaczej?"
"Cichaj Waluś bo wykraczesz!"

Jaśko dalej do Kwiczoła:
"może gdzieś u spodu stoła
jakąś pluskwę przypinają
i rozmowę tę sluchają?"

Odparł Waluś kamratowi:
"co ci powiem to ci powiem,
od następnej już niedzieli
monitoring będą mieli!"

Gdy się nieco pokrzepili
o Marynę zahaczyli.
"Kiej ci cni się do Maryny
lećmy do niej w odwiedziny!"

Nawet w niebie teraz modne
aby anioł miał wychodne
tylko Piotra spytać trzeba
kiedy wrócić masz do nieba.

Gdy przybyli do Maryny
to im bardzo zrzedły miny,
szczęki im opadły też
bo w jej izbie siedział bies.

Nie wyglądał on na diabła
lecz Maryna tak przypadła
zbójnikowi jako wdowa
że zakochał się na nowo.

Miał normalne ludzkie nogi
i Wróblika uśmiech błogi;
w rzeczy samej on to był
bo jej pragnął,o niej śnił.

Znów Janosik musiał działać;
pięści poszły w ruch a pałą
Waluś jak samuraj robił
aż porządek w izbie zrobił!

Dość już chłopcy mieli wrażeń.
Nagle zapiał kur trzy razy!!!-
to znaczyło że z powrotem
nie przekroczą bramy złotej!

A Opatrzność tak im rzekła:"
Ten kto zgrzeszył to do piekła
przeniesiony zostać musi
bo wężowi dał się skusić!"

"Po co starać się zaciekle -
dobre chęci brukiem w piekle!
Co ci powiem to ci powiem-
tu jest ciepło co się zowie!"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz