Witaj, żegnaj

Nigdy sobie nie wybaczę
że Ci w oczy nie spojrzałem,
mogło przecież być inaczej
bo okazje różne miałem;



raz nie mogłem, raz nie chciałem.
Często było mi daleko
innym razem belkę miałem
taką dużą pod powieką.
Chociaż byłeś bardzo blisko
bo w Lublinie o rzut sierpem
wtedy było znowu ślisko-
dziś żałuję, bardzo cierpię!

Już ćwierć wieku upłynęło
gdy objąłeś nasze stado,
aby stworzyć życia dzieło
nam służyłeś dobrą radą.
By owieczki nie błądziły
zawsze miałeś ciepłe ręce
które miały mnóstwo siły
dla każdego a najwięcej
miałeś ciepła w swoim słowie,
a miłości w sercu dużym
którą odczuł każdy człowiek
boś Ty zawsze ludziom służył!

Tak jak kwiaty na kobiercu:
wiarę, miłość, miłosierdzie
tyle skarbów miałeś w sercu
a dobroci jeszcze więcej!
Ono było wciąż otwarte
bo nie miało wcale drzwi,
jak ramiona rozpostarte
dziś ukazało drogę mi!
Poświęcając życie całe
wędrowałeś wszystkie lata
by odnależć serca małe
wśród zakątków tego świata!

Przemierzałeś lądy, morza,
góry, rzeki i doliny
bo Cię wiodla ręka Boża
kiedyś Dobrą niósł Nowinę!
Ujrzeliśmy znaki czasu,
przeminęły chore mody,
marazm umknął gdzieś do lasu
by nie czynić duszom szkody!
Wypełniałeś polskie żagle
tak jak Jozue wielkim mieczem
pokonywał wrogów nagle
jak w mirakle średniowiecza!

Nikt nadziei nie policzył
lecz w narodzie nikt nie wątpił
że odmieni wnet oblicze
ziemi Duch gdy na nią zstąpi!
Choć odszedłeś już do Pana
barkę zostawiłeś po to
by płynęła jak hosanna
kiedy przyjdzie nowy potop!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz