Toczą się kule

 Choć dopiero miesiąc grudzień
 śniegu mamy pod dostatkiem,
 w euforii wszyscy ludzie,
 teraz mają lica gładkie!

 Dzieci bawią się na śniegu,
 wokół krzyki,gwar i śmiechy,
 sanie pędzą w pełnym biegu
 i wrzucają gaz do dechy!

 Kulig jedzie do Rąblowa,
 drogę mierzy sań parami,
 rażno parska końska głowa
 ozdobiona janczarami.

 A gość zrodzony ze śniegu
 dziobie nosem marchewkowym,
 nie zobaczysz go w biegu,
 nie usłyszysz jego mowy.

 Kominy niebo wciąż dziobią,
 dymy leniwie się snują:
 swoją robotę robią
 bo taką potrzebę czują.

 Brzezina chowa się w bieli
 i bażant szuka schronienia
 uwikłany od niedzieli
 pilnuje tu swego mienia.

 Olszyny stoją na straży
 i kontemplują wciąż ciszę,
 tylko klonowi się marzy
 aby mógł rosnąć tu wyżej.

 Wciąż toczą się kule białe
 ze szczytu skarpy do dołu,
 ogromne choć były małe
 a teraz zgodne pospołu.

 A kto je teraz zatrzyma
 u gory albo na trasie?
 Nikt się tego nie ima
 no bo od tego mu zasie!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz