Wiosna i pszczoły

 Kwiecień jak sam biegacz zmyka
 biedny jak szeląg złamany,
 za marcem chyżo pomyka
 bo nie jest już dziś kochany.

 
 Na dobre minęła zima,
 gdzieś na północy się trudzi;
 przebiegłych forteli ima-
 poranek piękny nas budzi.

 U nas już koniec zimy 
 i czas przyśpieszył nagle,
 o godzinę krócej śpimy
 lecz nabieramy w żagle.

 Przez okno wchodzą na siłę
 i wypełniają mój pokój,
 pieszczoty ich zawsze miłe
 bo niosą ze sobą spokój.

 Ale też obok spokoju 
 promienie bigiel niosą,
 błądzą po moim pokoju
 i biegają ze mną boso.

 Potem na taras wychodzę,
 oddycham bardzo głęboko,
 czarnej kawy nie słodzę-
 zawieszam na Florze oko?

 Skarpa szmaragdem się mieni,
 wśród brzeziny klon samotny
 ciągle jeszcze się leni
 i kołysze się markotny.

 Z Fauny jedynie pszczoła
 oznajmia przyjście wiosny,
 lata zmęczona dokoła,
 motyl startuje zazdrosny!

 A ten kto ratuje pszczołę
 przecież świat cały ratuje
 a więc moi drodzy społem
 bo swój los człowiek sam kuje.

 Słońce lustruje tu rzadko
 bo skarpa często tu rządzi
 i tarczę przysłania gładką
 ale ta lubi pobłądzić.
 
 Lecz mimo wszystko słońce
 zagląda w każdą szparę
 tu i wiosna koniec końcem
 ujmuje nas swoim czarem!
 




 

 

 

 

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz