W lipcu pod oknem moim...

Rankiem pod oknem moim,
ach,prześliczne cudo stoi,
spokojnie patrzy ku górze
jak składnik zgodny naturze.


Dumna od samego rana
pani gustownie ubrana
brązową suknię dziś niesie
i chwali się nią po lesie.

Do tego naszyjnik biały
jako element jej stały,
służący też do ozdoby
ciała przez pełną część doby.

Skarpety białe na nóżkach,
na czole strzałka jak stróżka
tak dopełniają jej stroju
po lesie,u wodopoju.

A gdybym wcześniej się ocknął
i spojrzał przez moje okno,
ujrzał bym jak się wyłania
z zieleni piękna łania.

A gdybym do góry popatrzył
to bym szczęśliwie wypatrzył
jak dwoje dzieci tam czeka
na mamę sarnę gdy zwleka...


Pod moim oknem jak w lesie
zieleń po skarpie wciąż pnie się
i więzi tu białe skały
by ukryć mój domek mały.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz