Nadepnąć chmurę

Nuda ogarnia mnie znowu
krępując mój umysł i ciało,
coś robi się z moją głową-
co wkrótce będzie się działo? 
Niemoc skrępuje mą postać
a rozum kokon oblecze!
Nie mogę tu dłużej zostać
póki nad sobą mam pieczę.

Czacha pomysły już płodzi
bo rządzi wciąż moja wola,
zrywam się nagle jak młodzik
i biegnę na moje pola.

Mijam brzezinę po prawo,
idę pod górkę radosny,
lerki dzwonią już klawo
pierwsze zwiastuny wiosny.

Po polach teraz się szlajam
z aurą która mi słodzi,
z udaną złością ją łajam
w promieniach słonecznej powodzi.

Południe ledwie minęło,
słoneczka jest nadal dużo
a niebo wymyśla już dzieło:
bezwstydnie swą gębę chmurzy.

Pochylam swą głowę niżej
i widzę w kałuży chmurę
jak chciwie wodę liże
spod kacząt płynących sznurem.

Nadepnąć chmurę mi trzeba
by uratować ptaszyny
i odkryć kawał nieba
dla obopólnej przyczyny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz