Deszcz lipcowy dzwoni

Deszcz lipcowy dzwoni
gdy dojdzie przeszkody,
widzę jak na dłoni
jakie czyni szkody.


Dwudziestego w piątek
podmył dukty w lesie,
tylko na  początek
rzekę wody niesie.

Wiatr mu w sukurs idzie
i drzewa powala,
tak to mi się widzi:
szkód jest wielka skala.

Nazajutrz w sobotę
zalał chłopskie chaty,
wzmaga swą robotę
by zadrwić z bogatych.

Potopił dobytek
i zatopił pola,
intencje ukryte
ma nieszczęsna dola!

Aura przeklęta
częste fochy stroi,
ta wiedżma nadęta
Boga się nie boi.

Ludzi się nie stracha
i naturę zwodzi,
na moment nie waha,
na rozejm nie godzi.

Nowy dzień ponury
grozi już psychozą
bo siły natury
kataklizmem grożą.

Pradawni polanie
mieli zwyczaj stary,
kiedy brali lanie
nieśli bóstwu dary.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz