Lipcową porą

Siedemnaście mgnień wiosny,
osiemnaście mgnień lata,
dziś bohater radosny
siurprizę wielką spłatał.
Coś się dzieje wysoko,
coś się dzieje niziutko
choć argusowe oko
śledzi wszystko bliziutko.

Na wsi małej za rzeką
księżyc łazi wieczorem
jakby na gwiazdy czekał
cichą lipcową porą.

Z za skarpy już wychynął
i sunie nad altaną
leciutko jakby płynął
nim go przepędzi rano.

W sukurs mu modrzew idzie,
tarcze zakrywa niemrawo
jakby w pijanym widzie-
gwiazdy mu biją brawo.

A blisko środka nocy
wsiada do srebrnej łodzi
którą Rubikon przekroczy
bo ją jak Klio uwodzi.

Za rzeką wciąż się błąka
i szlaja tu jak rajzer,
lustruje księżą łąkę
a czuje się jak kajzer.

Nim się przemieści dalej
kawał czasu upłynie
i chyba kwadrans , ale....
nagle się gdzieś rozpłynie!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz