Wiśnie pani Tekli

Jędrusiowi dziś się przyśnił
wielki sad czerwonych wiśni
które latem tam bez końca
dojrzewają w pełnym słońcu!

Jędrek mija pierwsze drzewo
i zuchwale skręca w lewo,
potem idzie nieco w prawo
by z zachwytem pobiec żwawo!

Tu z ciężaru tych owoców
drzew gałęzie aż się pocą
i gościowi się kłaniają-
chłopcu cudem się wydają!

Widząc obraz tak wspaniały
malec stoi oniemiały
jakby w posąg się zamienił
pośród złota i czerwieni!

Męczą się gałązki młode
a od rzeki ciągnie chłodem,
czuje Jędrek poprzez skórkę
jak pot zimny płynie ciurkiem!

Sam tu jeden jak na morzu
mały chłopiec się zatrwożył
bo strach dziwny go obleciał
lecz pokusa go podnieca!

Dziecko idzie wciąż do przodu
naprzeciwko fali chłodu
która w lipcu jest curiosum
albo młodych zmysłów pozór!

"Tylko w raju tak być może"
myśli dziecko;"Dobry Boże
daj mi tylko garść owoców
to nie będę strzelał z procy!.."

"Zrobię domek dla wróbelków
i nasypię karmy wszelkiej
aby jadły jej do woli
jeśli Boże mi pozwolisz?...."

Lipiec ciepła nie załuje,
jak rubiny w oczy kłuje
czerwień mnóstwa ciężkich wiśni-
zrywaj chłopcze bo czar pryśnie!

                        *

A w wakacje Jędrek jedzie
aby Lubelszczyzne zwiedzić.....
Chętnie wita Wąwolnicę
i poznaje jej ulice?....

Chłopiec mija różne domy;.....
Nagle widzi sad znajomy;.....
Wiśnie śmieją się do niego:
"Skosztuj teraz nas kolego!"

"Witaj chłopie,wielkie sie ma !..
Pani Tekli w domu nie ma,
wyjechała gdzieś daleko
opuszczając sad nad rzeką!"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz