Lato na Zarzece 2

Po cichutku minął lipiec,
słońce darmo ciepło sypie,
deszczu nie ma na paznokieć,
w rzece wody jest na łokieć.


Karol jedzie starym wozem,
czy znów dzisiaj mu pomoże
siła hartu i odwagi
by nie minął równowagi?

Gdy idziemy w ślad za wozem
/pomóż nam też Panie Boże/
góra się obniża nieco,
nad głowami ptaki lecą.

Tuż przy dębie teraz sina
przycupnęła dziś tarnina,
może raczej fioletowa
nieudolnie kule chowa.

Wóz już skrzypi gdzieś na górze,
słońce się przygląda chmurze,
Koko ciągnie mnie na smyczy,
/dziadek stare ciało ćwiczy/.

W ślad za nami idzie Buras
a przy słońcu płynie chmura,
za nią jeszcze inna goni,
czyżby chciały je zasłonić?

Toż dopiero jest południe,
na Zarzece bardzo cudnie
trwa prześliczne polskie lato-
ja dziękuję polnym kwiatom.

Mijam kwiaty roześmiane:
chabry,maki i rumianek,
zapraszają mnie na górę,
w rowie mają synekurę!

Nasza Flora jest bogata,
aranżuje barwy lata,
najpiękniejszy ogród tworzy
który wciąż harmonię mnoży.

A spokojem romantycznym
i klimatem idyllicznym
leczy nasze chore dusze
wypraszając zeń katusze.

Gdy na górę już wejdziemy
pełną piersią odetchniemy
a wciąż młode ciała nasze
będą skore do igraszek!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz