Stary piernik

Płaszcz,kapelusz ciągle nosi
aby deszcz go nie naruszył
i Aurę grzecznie prosi
aby nie zsyłała burzy.


Pomyślałem że pażdziernik
skoro tak się boi burzy
to jest taki stary piernik
który brzydką jesień wróży.

Wciąż wędruje po ulicach
naszej ładnej miejscowości,
skrzętnie skrywa śniade lica
chociaż tu co roku gości.

On pogodą niemal rządzi
i ustawia wszystkim pracę,
dziś jest plucha toteż błądzi
gdzieś po lesie,nie inaczej.

Wlecze się jak kloszard stary
z Nałęczowa górną drogą,
w nogach nie ma wcale pary
bo już jest zmęczony srogo.

Ze słoneczkiem dziś pracuje
i przegania ciężkie chmury,
znów energię w sobie czuje
do tej pory tak ponury.

Porzucił wierzchnie odzienie
i po wiejskich polach kroczy
a wygląda jak młodzieniec
który ma tytana oczy!

Po Zarzece dziś wędruje
trasą którą często chodzę,
wszystkie liście już maluje
drzewom w polu i przy drodze.

Piękne kaliny się puszą
szkarłatem ciężkich korali,
czekają kiedy znów ruszą
w tany na pięknej sali!
A dzika róża sąsiadka
urokiem swoim nas cieszy,
zgrabna,wyniosła i gładka
choć wyżej też nie pobieży.

Dwa głogi i berberys
to dzieci pażdziernika,
mają tu wspólny interes
u artysty cyrulika.

Kartofle na polu zbiera
i dobrze sobie radzi,
widziałem to przecież nie raz
tam gdzie kwiecień je sadził.

W sadach wciąż zbiera owoce
aby odciążyć jabłonie,
czasem zarywa też noce
choć bardzo bolą go dłonie.

Choć wciąż go inwigiluję
zniknął mi na całą dobę,
pomyślałem:żle się czuje,
pewnie ma jakąś chorobę?

A chorobą jego było,
że zbierał orzechy włoskie,
aż słuchać było mi miło
gdy mówił:"to dary są boskie!"

"Bo równowaga w przyrodzie
tu zawsze ma wartość swoją
i nie ulegnie złej modzie
choć jej zapłatę podwoją!"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz