Exodus - do nieba , do piekła....

Już wypełnił się czas szczęśliwy dla ludzi,
bo tu złe fatum ordy diabłów wciąż budzi
i w łapy włochate daje im tysiące
nieszczęść pandory by zakryły dziś słońce!




Zakłócili pokój wojnę ogłaszając,
wprowadzili terror po wolność sięgając,
godność ludziom zabrali bez żdżbła przyczyny,
chcieli zabrać wiarę też bez cząstki winy!

Tu nad krzykiem dzieci i nad niewiast płaczem
nikt się nie pochyli a pogrozi raczej,
choremu starcowi nikt nie poda ręki
by ująć ciężaru z bagażu udręki.



Gdy domy spalono,zabito sąsiadów
mieszkańcy uciekli pośród kuli gradu,
w popłochu pędzą do granicy,ale
ile granic przed nimi nie wiedzą wcale...

Z pokładu rozpaczy niosą sie wciąż krzyki
dzieci tych bez matek,od brzegów Afryki
błądzą niby widma co szukają celu
kiedy płyną tratwą pozbawioną steru.

Kto je tu przytuli,ramieniem otoczy?
Tylko morska fala umyje im oczy,
wyrzuci na plażę pośrod złotych piasków,
tysiąc mil od domu i wśród mewy wrzasków.

Morze tak zachłannie  otchłań swą otwiera
i prawie połowę wędrowców zabiera
w zielone odmęty jak dobra macocha
która biedne dzieci jak rodzone kocha.

Już trzydziesty ranek złoci hyże fale
a czterysta oczu co nie spało wcale,
jak rozbitek ciągle wypatruje lądu
który jest zbawieniem lub wyrokiem sądu.

Gdy słonko się zniża cienie powoduje
a nocą na jutro baterie ładuje.
Wygnańcom na tratwie dużo sił potrzeba
o które się modlą pięć razy do nieba.

Widnokrąg się srebrzy już kolejnym ranem
jakby chciał podsycić nadzieję czekaną.
Jeszcze dwie godziny i ląd się wyłonił:
tysiąc mil kolejnych do raju odsłonił!

Trudu , łez wylanych nikt im nie policzy
kiedy się zbliżają do entej granicy,
gdy już się zbliżyli do swego Kaananu
to w słońcu ujrzeli zasieki splątane.

Człowiek ich powitał i pięści zacisnął,
czar raju jak bańka mydlana im prysnął.
To nowa granica ktorą przejść im trzeba -
proszą więc o pomoc pokornie do nieba!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz