Na łące

Po przyrody łonie
płynie lata tchnienie
jak po harfie dłonie
wyzwalają brzmienie.


Kiedy skarbów skrzynię
czerwiec już otworzy
czar ich ku nam płynie
nim je u stóp złoży.

Pasikonik w trawie
głośno koncertuje
aż pięć godzin prawie,
bo skrzypce testuje!

Gdy się muzyk zmęczy
to odpocząć musi,
cisza dzieło wieńczy
a Morfeusz kusi.

Ukryje skrzypeczki
pod liściem szerokim
nieopodal rzeczki
łypiąc jednym okiem.

Nim się zbudzą ptaki
cisza tu panuje,
jakby zasiał makiem
i nic nie kosztuje.

Płynie we śnie łysy
swoją srebrną łódką,
niczego nie slyszy
bo śpi bardzo słodko.

Śni o gwiazd tysiącu
i o każdej marzy:
może kiedyś w końcu
z jedną się przydarzy.... .

Cisza krótko żyje
kiedy lipiec rządzi,
gdy brzask noc przeszyje
to i ciszę zmąci.

Kiedy gwiazdy zasną
widać ich nie będzie,
dzień się zbudzi jasny
i rozgości wszędzie.

Dzień się budzi latem
zanim księżyc zaśnie,
dzięki temu zatem
jest nam jeszcze jaśniej.

Brylantami ranek
połać łąki zdobi,
głowi się baranek
:"jakby tu zarobić?"

Gdy chciał zebrać rosę
by nawlec na trawki,
to targając nosem
nabawił się czkawki!

Po zielonej trawie
tryk ze złości biega,
bo skarb miał już prawie-
bek się wnet rozlega!

Głupi baran płacze
i łzy srebrne roni,
gdy spojrzał inaczej
skarb ujrzał na dłoni.

Rosa go poiła
na zielonej łące,
nim magiczna siła
wezwała tu słońce.

Choć słońce zebrało
brylantowej rosy
kosz całkiem nie mały,
to mu wciąż nie dosyć!






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz