Jadą goście jadą...

Drugi maja przedpołudnie
było u nas wtedy cudnie:
już po wojnie kwitły sady
i pachniały w polu mady!


Stałem sobie z psem na moście
naraz widzę wojsko jedzie!
Pewnie jadą do nas w goście,
wiozą pomoc w naszej biedzie?

Będzie chyba pół tysiąca
dumnych orłów co bez końca
fruną pośród kamieniczek!
Może miną Wąwolnicę?

Zakończyli jazdę w rynku,
z ciężarówek wyskoczyli
i do ludzi przy wyszynku
pierwszy ogień otworzyli!

Otoczyli wsie pierścieniem
i zalali je strumieniem
strachu oraz ogniem z piekła
aby mysz im nie uciekła!

Karabiny maszynowe
nieproszonych tutaj gości
"strzegły" każdą naszą głowę
jak parasol opatrzności!

Poginęły psy i świnie,
krowy,konie i wszelki drób;
zostawili tu pustynię
nam i po wojnie nowy grób!

Zbrodni przeciwko ludzkości,
zbrodni na naszym życiu
historia nie chce najprościej
w swoim sumieniu rozliczyć!

Domy popalone,serca
połamane:ktoś je skleił
nocą gdy zasnął morderca!
Ktoś otworzył drzwi nadziei!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz