Kiedy byłem małym chłopcem
poznawałem ciała obce:
najpierw były to robaki,
muchy,ryby,ptaszek jakiś,
nadmuchana żaba żywa,
która ciągle chciała pływać
lecz nie mogła zrobić nura,
a na końcu zwłoki szczura!
Gdy trzynaście lat skończyłem
to namiętnie polubiłem
studiowanie obcych ciał,lecz
robaki oraz ptaki precz
przegnałem już bez żenady
i zatarłem po nich ślady
bo do badań już czekały
te co lat dwadzieścia miały!
Pierwsze ciało studiowałem
pani którą dobrze znałem:
czyli ciało mojej cioci
która ze mną chciała psocić
chociaż miała lat trzydzieści.
W małym domku na przedmieściu
po kolacji już wieczorem
brałem tam ostrogi spore!
Chociaż byłem nadal mały
uwielbiałem damskie ciała,
a szczególnie to sąsiadki
które skórę miało gładką
i pachniało migdałami.
Kiedy już byliśmy sami
jak reżyser nowej sztuki
udzielała mi nauki!
Kiedy już dorosły byłem
wtedy wiedzę tę zdobyłem
jak wybitny naukowiec,
jak koneser,szkoleniowiec,
więc skupiałem swą uwagę
by zachować równowagę
gdy badałem obce ciała,
lecz wciąż studiów miałem mało!
Kiedy jestem już dojrzały
wciąż studiuję obce ciała.
Czasem myślę mimochodem
aby mądrość puścić przodem,
wtedy się za głowę łapię
bo głupota ledwo człapie
kiedy złota myśl wybucha:
"ciało jest świątynią ducha!"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz