Zanim wstanie dzień...

Idziesz drogą cierpienia
a ból trasę ci znaczy
swym chłoszczącym strumieniem
jakby nie mógł inaczej!

Dni przechodzą w miesiące
a te w lata się łączą
kiedy cierpisz milcząca
na tej drodze bez końca!

Godność twoim orężem
a pokora jest tarczą
kiedy walczysz dziś z wężem
one znowu nie starczą!

Wiara siły wciąż rodzi
byś walczyła z potworem
kiedy w serce twe godzi
które stoi otworem!

Myśli płyną jak łodzią
która skacze po fali,
na port wciąż się nie godzą
ten co czeka w oddali!

Noc już skrzydła rozpina
takie czarne jak smoła,
znów swą wolę zaklinasz
by o pomoc nie wołać!

Idziesz ciemną doliną
i nie boisz się wcale
że cię inni wyminą
gdy podążasz nią dalej.

Zawstydzony ból ginie
tak jak Goliat przegrany
kiedy światło w dolinie
widzisz jasne nad ranem!

Widzisz światło w oddali
i mkniesz szybko by zdążyć
nim się kosmos zawali
i świat cały pogrąży!

Już szczęśliwa przechodzisz
przez zielone pastwiska
bo cud który się rodzi
ujrzysz zaraz tu z bliska!

Czujesz już dobre światło
które kocha i grzeje
swoją mocą tak łatwo
gdy się cud Boży dzieje!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz