W starym piecu diabeł pali!

Pewna Pani w Wąwolnicy
właścicielka kamienicy
mieszka w jednym pokoiku
choć pomieszczeń ma bez liku.



Niezliczone te salony
są bez podłóg, tynk zniszczony,
ale jeden zamieszkały
i przytulny chociaż mały.

To mansarda luksusowa
co tajemnic wiele chowa;
jakie one oraz ile?
uchylimy je za chwilę.

Jest tu kufer malowany
na skobelek zamykany:
w nim z intarsją jest pokrywa
która mnóstwo skarbów skrywa.

A w pokoju to nie bajer:
trafia się tu biedermeier
i z Ludwika second empire
wielkie łoże zdobi willę.

Zrobię sobie makijaż
(nasza dama myśli sobie)
a przepysznym anturaż
ujmę latek swej osobie.

By pokonać chciwą nudę
wciąż układa loki rude,
potem usta swe maluje,
troszkę nosek przypudruje.

Dalej oko ją zajmuje:
nad nim łuczek podskubuje…
jeszcze tusze, jeszcze róże,
wreszcie mierzy kapelusze.

bardzo piękny ten bordowy:
taki inny i zmysłowy…
„Ale co to tu- przy kwiatku?
Co ty robisz tutaj bratku?”

Mały wróbel siadł tuż obok:
robi do niej perskie oko
i trzepoce się beztrosko,
„o Królowo, Matko Boska!”

Gdy zadarła w górę głowę,
słońce widzi tam różowe.
Jak się potem okazało
w dachu parę dziur zostało

Wydziobanych przez ptaszyny-
wcale nie ma tu ich winy,
przecież to istoty boże
nie chcą zawsze żyć na dworze.

Gdy przez rynek przechodziła
„krople szczęścia” zakupiła,
których nazwa się odmienia
lecz nie zmienia przeznaczenia.

Do dekarza się udała
i w te słowa odezwała:
„mój Ludwiku, mój kochany!
Ja mam kłopot niesłychany!

Często goszczą u mnie ptaki,
przeto los mój właśnie taki,
że przychodzę tu w jałmużnę,
może oddam, ale później.

Tyś fachowiec starej daty
ale dobrze kładziesz łaty,
jesteś praktyk chociaż stary
zatkaj u mnie wszystkie szpary.

Zatkaj szpary, zatkaj dziury
aby suche były mury,
by powietrze zdrowe było,
by z komina się kurzyło.

Ale tu u ciebie bajzel,
gdzie ukryłeś swą holajzę?
Znów przechodzę tu katusze,
ja za ciebie robić muszę.

Z tobą zdrowie muszę tracić,
będziesz musiał mi dopłacić
za me czary dziadu stary,
już nie jesteś taki jary.

Głośno chłopa zwymyślała
i ze łzami pomyślała:
komu ja się mogę żalić?
Czy ktoś jeszcze mnie ocali?

Myślał Ludwik o tej pani:
ta starucha znów mnie rani
a fachowca to ma za nic.
W starym piecu diabeł pali!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz