Lata sześćdziesiąte

Trwały lata sześćdziesiąte
gdzie pamięci mej początek
na podstawie pewnych wrażeń
już utrwalił parę zdarzeń,
które dzisiaj tu przypomnę
ze wzruszeniem przeogromnym.



Uczył nas matematyki
pan Cichocki ulubiony
nauczyciel. On już smykiem
i skrzypkami sam wzruszony
podczas lekcji uczniom małym
dawał koncert doskonały.

A pan Nowak poliglota
wciąż historii uczył nas,
głowę chyba miał ze złota
a u spodni ciężki pas.
"Pan Tadeusz" jego głosem
ciągle zrywał z prozą rozejm.

Teraz przyszła wreszcie pora
by promować tu pierwszego:
anonsuję d y r e k t o r a
rysownika najlepszego
który Mleczkę oraz Zina
jak to mówią: w pień wycina!

Cichy,gruby, łysy, mały,
taka zwykła ludzka postać:
pan Jakubczyk doskonały.
Aby dyrektorem zostać
to talenty swe odsłonił
i charyzmę jak na dłoni.

Ja nie lubię polityki
przez to wrzucam dwa kamyki
do ogródka wrednej pani
która dzieci miała za nic
internując niebożęta
gdy jechała Matka Swięta.

Sam przykładem jestem na to
było wtedy skwarne lato
kiedy z Domu Dziecka * zwiałem
i odważnie oglądałem
jak cudowny obraz sunął
wtedy wśród łkających tłumów.

Dziś historia na wesoło
zatoczyła u nas koło,
bo przepraszam że przypomnę
te wysiłki karkołomne
gdy studenci czarni, biali
w rynku naszym bruk zrywali.

Już pół wieku przeminęło
więc nam trzeba stworzyć dzieło,
lecz by dziś się nie powtarzać
zatrudniamy wnet brukarza
i robimy vice-versa
aby zrobić u nas Wersal!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz