Bazylika

Kiedy wyjdę z domu mego
i na łąkę w maju wkroczę
czuję frazę serca mego
bo przed sobą mam uroczą
naszą Bystrą piękną rzekę
która pieści wierzby stare
biorąc wszystkie je w opiekę-
ona drzewom bożym darem!



Stare wierzby szumią znowu
jakby hołdy chciały składać
i radują się na nowo
bo wciąż mogą z Bystrą władać
tak przepiękną tu doliną
pośród szmaragdowych wzgórz,
nim z patronką swą odpłyną
w stronę południowych mórz!

Bystra tańczy po dywanie
wonnych jaskrów w złotym słońcu
i tak pląsać nie przestanie
nim melodia się nie skończy
gdzieś ukryta pośród koron;
znów zawinie się w opończę
chłodu wieczorową porą!

Kiedy zmysły już nasycę
czarem wonnej łąki w maju
to na samym wzgórza szczycie
znajdę kształty mego raju:
to świątynia Pana Boga
pod wezwaniem jest Wojciecha
a strapionym duszom drogą
i najsłodszą im pociechą!

Tu w świątyni rzesze wiernych
uzbrojonych w swoją wiarę
jak legiony wojsk pancernych
zwyciężają zło jej czarem!
Tu się rodzi dobro wszelkie
to duchowe i z materi
i tu zawsze tłumy wielkie
otrzymują odpust wszelki!

Wśród obłoków hen wysoko
na kochanej bazylice
cztery wieże tkwią w obłokach;
jak strażacy oko ćwiczą
i są zawsze tam gdzie trzeba.
Poświęcając się jak mogą
podpierają kawał nieba
tuż pod samą mleczną drogą!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz